Statystyka

poniedziałek, 13 maja 2013

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY CZWARTY!

Po wspaniałym weselu i wspaniałej podróży poślubnej wróciliśmy do rzeczywistości. Cieszyłam się z tego wszystkiego, ale tęskniłam bardzo za naszymi małymi pociechami. W momencie kiedy dojechaliśmy już do domu byłam taka wypoczęta i szczęśliwa. Weszłam do domu, Pattie z moją mamą były już na nogach przygotowywały dla maluchów mleko. Podeszłam do dzieci i najpierw Pattie wzięłam na ręce i ją tak wycałowałam jak nigdy, następnie to samo z Harrym. Justin zrobił to samo, po nakarmieniu maluchów położyłam je do łóżeczka i poszliśmy z Justin'em do salonu porozmawiać z rodzicami i opowiedzieć jak to było w podróży. Zadawali nam bardzo
dużo pytań my już nawet nie wiedzieliśmy jak na nie odpowiadać, ale cieszyliśmy się. Było po nich widać że się cieszą z tego że już jesteśmy po ślubie i jesteśmy razem.

DZIESIĘĆ LAT PÓŹNIEJ...

Justin założył wytwórnię płytową, pomagał młodym i zdolnym wybić się w branży muzycznej, jednak on sam nie przestawał śpiewać w ciągu od wydania ostatniej płyty wydał pięć albumów i był w pięciu trasach koncertowych, co nie było łatwe dla mnie samej i naszych dzieci. Gdy Justin'a nie było po kilka tygodni pod rząd w domu, dzieci pytały gdzie jest tato, bardzo za nim tęskniły, ale on o nas nie zapominał. Dzwonił każdego wieczora i nie tylko rozmawiał z naszymi dziećmi i mówił nam jak bardzo za nami tęskni. Teraz gdy pracuje i ma swoją wytwórnię ma więcej czasu. Nasze dzieci już uczęszczają do szkoły po zajęciach w normalnej szkole wysłaliśmy ich do szkoły śpiewu, bo mówili mi i Justin'owi że chcą robić to co tato. Więc zaczęliśmy działać w tym kierunku. W tym tygodniu Justin ma premierę swojej najnowszej płyty jak zapowiedział ostatniej już w jego karierze muzycznej.
Jednak nie zaprzeczył że będzie występował gościnnie u innych artystów, ani że nie będzie nagrywał pojedynczych kawałków i teledysków. Ale powiedział że jest to jego ostatni album jak i trasa, która nie będzie zawierała dużo koncertów. Jak to obiecał 10 lat temu że kiedyś zrobi kilka koncertów dla wszystkich fanów aby każdy mógł zobaczyć go na żywo i na jego koncercie być. Podczas tej trasy odbędzie się jeden koncert w każdym Państwie. 194 koncerty z największą publicznością. Zapowiada się że Justin będzie miał swoją ostatnią w życiu trasę koncertową w jak najlepszym stylu i ilość fanów na jednym koncercie pobije dotychczasowe ilości. Justin tą trasę planuje już od 2 lat, od momentu kiedy zakończyła się ostatnia jego trasa. Wiem że dla niego jest to bardzo wielkie wydarzenie w życiu, ponieważ kończy karierę muzyczną i rozpoczyna promowanie innych. Wspieram go w każdy możliwy sposób bo widzę jak to przeżywa, ale podjął taką decyzję i ogłosił już to. Cały świat o tym mówi. Od kilkunastu tygodni temat ten nie schodzi z pierwszych stron gazet. Świat nie może się z tym pogodzić dlaczego tak wielka gwiazda w tak młodym wieku kończy z taką karierą. Jednym słowem się cieszę, a drugim wiem jaki to ból dla fanów.

Poszłam przygotować obiad. Kiedy po jakiejś chwili do domu wszedł szczęśliwy Justin mówiąc że właśnie dzisiaj skończyli pracę nad najnowszą trasą koncertową. Wszystko było gotowe, teraz tylko premiera płyty, promocja jej i rusza w trasę. My z dziećmi nie będziemy mogli z nim być na każdym koncercie, ale będziemy się starać być na jak największej ilości. Podałam Justin'owi obiad i bardzo długo rozmawialiśmy o wszystkim o całym życiu i o tym czy na pewno chce skończyć karierę, on był strasznie uparty i mówił wciąż że tak. Próbowałam go namówić aby tego nie robił bo widziałam ile to dla niego znaczy, ale on już postanowił. Że chce więcej czasu poświęcić rodzinie i skupić się na pracy i znaleźć kogoś wielkiego na jego miejsce. Justin zjadł i pojechał po dzieci do szkoły i z nimi wrócił. Zaczął się weekend więc wysłaliśmy dzieci do mojej mamy i mamy Justin'a. Tak czasami myślałam że to że Pattie i moja mama zamieszkały razem to fajny pomysł bo mają zawsze wnuki na weekend, a my z Justin'em wtedy mamy czas dla siebie.

TRZY GODZINY PÓŹNIEJ...

Nadchodził wieczór czekałam aż Justin wróci do domu, miałam dla niego niespodziankę. Uszykowałam kolację i przyszykowałam stolik dla nas dwojga. Świece podpaliłam i czekałam na mojego męża. Gdy wyszłam spod prysznica owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki by zabrać przyszykowane wcześniej rzeczy, wróciłam do łazienki, wykremowałam ciało i się ubrałam, - zrobiłam delikatne loki i makijaż. Zeszłam na dół i zobaczyłam uśmiechniętego Justina
- to wszystko dla mnie skarbie? - spytał i pocałował mnie czule w usta
- tak- uśmiechnęłam się- siadaj skarbie- powiedziałam i poszłam do kuchni po resztę jedzenia. Gdy wróciłam ułożyłam wszystko ładnie na stoliku i usiadłam
- to smacznego- uśmiechnęłam się i wzięłam kawałek mięsa do buzi
Po trzydziestu minutach skończyliśmy jeść, zaniosłam brudne talerze do zmywarki a resztę jedzenia schowałam do lodówki
- to nie koniec niespodzianek na dzisiaj skarbie- poruszałam brwiami, chwyciłam go za rękę i zaprowadziłam do sypialni, obróciłam się w jego stronę i zobaczyłam jak uśmiecha się od ucha do ucha mrucząc mi co chwilę do ucha
- już mnie podniecasz skarbie- wyszeptał mi do ucha a mnie od razu przeszedł dreszcz, zaśmiałam się pod uchem i gdy już weszliśmy do sypialni to rzuciłam go na łóżko, oparł się na łokciach i mnie obserwował.
Podeszłam do wieży i włączyłam jakąś wolną piosenkę, zaczęłam seksownie tańczyć rozbierając się przy tym, uśmiech z jego twarzy nie schodził, co chwila oblizywał usta i przegryzał wargę, dobrze wiedział że to uwielbiam. Okręciłam się do niego tyłem i zaczęłam seksownie ruszać pupą żeby pobudzić go jeszcze bardziej, gdy byłam już w samej bieliźnie to wolnym krokiem ruszyłam w jego kierunku. Położyłam się na nim i namiętnie pocałowałam po czym zjechałam na szyję, uwielbiał gdy go tam całowałam, odchylił lekko głowę mrucząc przy tym. Ściągnęłam z niego koszulkę i zaczęłam całować klatkę piersiową i brzuch. Spojrzałam w
jego oczy które były przepełnione iskierkami szczęścia i odpięłam rozporek po czym zsunęłam delikatnie spodnie, zobaczyłam że Justin był już podniecony, uśmiechnęłam się do niego
- widzisz jak na mnie działasz skarbie- powiedział po czym delikatnie mnie cmoknął w usta
Odsunęłam go od siebie żeby tylko nie pogłębił pocałunku i ściągnęłam mu bokserki, chwyciłam jego członka do ręki i zaczęłam powoli poruszać ręką, jęknął. Po chwili przyspieszyłam ruchy aż w końcu wzięłam go do
buzi i delikatnie ssałam jego główkę
-Caroline... - wyjąkał
Zaczęłam szybciej poruszać ustami patrząc cały czas na Justina, było mu dobrze, widziałam to, cieszyłam się że umiem go zadowolić. Poruszałam szybko ustami i ręką co chwilę zwalniając tempo żeby potem znowu przyspieszyć.
- nie chcę jeszcze dojść skarbie- powiedział ciężko- chodź tu do mnie- podciągnął mnie do siebie i czule pocałował, wplotłam dłonie w jego włosy a drugą masując cały czas jego nabrzmiałego członka.
- kocham Cię- wyszeptał
- ja Ciebie też skarbie- pocałowałam go i położyłam się, Justin położył się na mnie i zaczął całować moja szyje, odchyliłam lekko głowę dając mu lepszy dostęp. Ściągnął mój stanik po czym zaczął delikatnie lizać moje sutki, głośno westchnęłam na znak że jest mi dobrze. Po chwili byłam już całkiem naga, patrząc w moje oczy rozszerzył moje nogi i powoli przyssał się do mojego miejsca intymnego kreśląc małe kółka, wygięłam się w łuk i cicho jęknęłam. Poczułam jak wkłada dwa palce i zaczyna nimi poruszać cały czas liżąc moją łechtaczkę, jęknęłam głośniej i wplotłam dłonie w włosy Justina. Ciągnęłam delikatnie końcówki jego włosów co podkręciło go jeszcze bardziej, palcami poruszał jeszcze szybciej. Zwijałam się po całym łóżku wbijając paznokcie w pościel, jęki wydobywały się ze mnie jeszcze głośniej i więcej.
- Justin.. - wyszeptałam ledwo słyszalnie- o matko- krzyknęłam a Justin się uśmiechnął. Gdy przestał nachylił się nade mną i zadziornie pocałował, chwyciłam go za szyję i przyciągnęłam jeszcze bardziej bliżej siebie. Delikatnie zaczął ocierać swoim członkiem o moją łechtaczkę, zamknęłam oczy z rozkoszy i głośno westchnęłam, Justin ciągle cmokał mnie w usta pieszcząc przy tym moje piersi.
- wejdź we mnie w końcu- rozkazałam. Po chwili poczułam Justina w sobie, wpierw zaczął od powolnych ruchów i z każdą sekundą zaczął przyspieszać, całował moje piersi i cicho mruczał, wygięłam się w łuk, a moje ręce powędrowały na pośladki Justina by je mocno ścisnąć tak aby głębiej we mnie wszedł. Zadrżałam i głośno jęknęłam.
- szybciej skarbie- wyszeptałam, mój mąż się zaśmiał i zaczął szybciej poruszać biodrami. Byłam bliska celu. Z każda sekundą było mi coraz lepiej, przez moje ciało przechodziła fala gorąca, w świetle księżyca mogłam zobaczyć kropelki potu na czole Justina, wyglądał tak seksownie. Nie mogłam się oprzeć temu widokowi, przyciągnęłam go i zachłannie pocałowałam, a Justin przyspieszył swoje ruchy
- skarbie dochodzę- wyjęczał ledwo łapiąc oddech
- ja też- wyszeptałam
Gdy już oboje dosięgnęliśmy szczytu opadliśmy zmęczeni na łózko ciężko oddychając. Okręciłam głowę w jego stronę uśmiechając się do niego
- jesteś cudowny- powiedziałam ocierając jego kropelki potu
- nie tak jak Ty kochanie- pocałował mnie i przyciągnał do siebie. Położyłam głowę na jego torsie i słyszałam jego bicie serca, uśmiechnęłam się i pocałowałam go w klatkę piersiową
- kocham Cię- powiedział głaszcząc mnie po włosach
- a ja Ciebie- odpowiedziałam i w ciszy leżeliśmy aż w końcu zasnęliśmy w swoich ramionach.
W środku nocy obudziły mnie jakieś dziwne hałasy na dole. Obudziłam Justin'a i powiedziałam mu o tym. Justin od razu wstał i poszedł na dół sprawdzić co to było. Po chwili usłyszałam jak Justin krzyczy
- CAROLINE!!! SZYBKO ZBIEGAJ NA DÓŁ KTOŚ NAM PODŁOŻYŁ BOMBĘ W DOMU!!!
Jak to usłyszałam to od razu serce podskoczyło mi do gardła i zaczęłam zbiegać po schodach na dół. Justin uruchomił alarm w domu po czym spojrzałam na wyświetlacz bomby zostało na pięć sekund. Justin chwycił mnie za rękę i ciągnął, wybiegliśmy na taras i nagle usłyszałam jeden wielki huk. Nagły podmuch powietrza uniósł mnie i Justin'a w górę nasze ręce się puściły po chwili wpadłam do basenu i uderzyłam głową o dno.

Silny wybuch spowodował że wpadłem do basenu, który znajdował się niedaleko naszego tarasu. Po chwili wypłynąłem na powierzchnię Caroline nigdzie nie było, wyszedłem z basenu spojrzałem na ogień z naszego domu nie zostało nic, cały był w kawałkach, były to już ruiny. Po chwili zobaczyłem jak Caroline jest w basenie, nieprzytomna. Wskoczyłem do basenu i wyciągnąłem ją na powierzchnię. Miała problemy z oddychaniem. Na głowie miała dość obficie krwawiącą ranę. Nie miałem telefonu przy sobie bo wszystko zostało w domu, przerażony pobiegłem na ulicę przed swoimi domami stali sąsiedzi patrząc co się dzieje w ciągu kilku minut straż pojawiła się na miejscu, a ja podbiegłem do sąsiada prosząc aby zadzwonił na pogotowie bo Caroline nieprzytomna leży koło basenu. Biegłem z powrotem aby wrócić do swojej żony jednak straż pożarna już zabezpieczyła teren i nie chcieli mnie tam wpuścić, powiedziałem im że Caroline leży nieprzytomna obok basenu i ma problemy z oddychaniem. Mama do mnie zadzwoniła bo dowiedziała co się stało, opowiedziałem jej wszystko i powiedziałem żeby zajęła się dziećmi. Po chwili na miejscu pojawił się ambulans i wzięli Caroline do środka, powiedzieli że jej stan jest ciężki i że biorą ją do szpitala. Nie miałem jak tam dojechać bo samochód stał w garażu i również uległ zniszczeniu podczas wybuchu. Wszyscy byli w szoku tym co się stało. Strażacy mówili mi żebym został do przyjazdu Policji abym mógł złożyć zeznania jednak ja do nich powiedziałem żeby przekazali że pojechałem do szpitala, do żony.
Poprosiłem sąsiada aby pożyczył mi samochód ten jednak powiedział że mnie zawiezie bo w tym stanie nie powinienem prowadzić. Po drodze opowiadałem mu jak to wszystko się stało, był w szoku. Nie wiedziałem komu mogło zależeć na naszej śmierci. W momencie kiedy dojechaliśmy do szpitala, podbiegliśmy od razu do rejestracji i zapytaliśmy gdzie leży Caroline, udzielono mi informacji że jest na intensywnej terapii. Oddział ten mieścił się na trzecim piętrze szpitala, podbiegliśmy do windy i pojechaliśmy na trzecie piętro. Pobiegłem do sali gdzie była Caroline wychodził z niej akurat lekarz zapytałem co z nią ten mi odpowiedział
- staramy się aby Pana żona nie straciła życia, jej stan jest krytyczny. Uderzenie w głowę było bardzo silne i nie wiemy czy przeżyje.
Podszedłem do drzwi i widziałem jak leży nie przytomna podpięta do wszystkich urządzeń. Przypomniało mi się to jak dziesięć lat temu była taka sama sytuacja że była w krytycznym stanie, a ja nie mogłem nic zrobić.
Krzyczałem na cały głos do sąsiada
- DLACZEGO TO NIE JESTEM JA!!! KURWA DLACZEGO TO ZNÓW ONA!!!
Nie mogłem się z tym pogodzić. Właśnie teraz kiedy mieliśmy zacząć wszystko, całkiem inne życie. Wszystko się posypało nie wiem co dalej będzie. Nagle usłyszałem nagłe pikanie, a po chwili sygnał ciągły. Oznaczało to że jej serce przestało bić, pielęgniarka wybiegła ze sali wołając lekarza. Lekarz zaczął ją reanimować, czułem się dokładnie tak jak ostatnio czekając na cud że ona przeżyje. Jedna z pielęgniarek podeszła do drzwi jak zobaczyła że na wszystko patrzę i zasłoniła roletką. Wtedy już nic nie wiedziałem co dzieje się z Caroline. Mijały minuty, a nikt nie chciał mi powiedzieć co się dzieje.

Po chwili wyszedł lekarz mówiąc że Caroline żyje, że udało się ją uratować. Kamień spadł mi z serca teraz modliłem się tylko o to aby wszystko było dobrze. Cieszyłem się że dzieci były u rodziców bo nie wyobrażał bym sobie tego jak by one były w domu. Wszyscy byśmy zginęli. Wszedłem na salę do Caroline, chwyciłem jej rękę i nachyliłem się nad jej uchem mówiąc
- Kocham Cię, jesteś silna. Wiem że dasz radę!
W moich oczach były łzy. Pielęgniarka wyprosiła mnie z sali, a do sąsiada zadzwoniła żona że ma mi przekazać że mam szybko przyjechać do domu mamy. Wystraszyłem się i poprosiłem sąsiada aby mnie zawiózł. Szybko tam pojechaliśmy po kilku minutach gdy dojechaliśmy zobaczyłem przed domem mamy karetkę, nie wiedziałem dlaczego. Wbiegłem do domu, a mama mi powiedziała że Nicole, mama Caroline tak się zdenerwowała że miała zawał i nie wiadomo czy przeżyje. Biorą ją teraz do szpitala. Podziękowałem sąsiadowi i powiedziałem że na rano na pewno będzie w domu, znaczy w miejscu gdzie był jego dom i mu dam za paliwo.
Mama powiedziała do mnie abyśmy pojechali do szpitala do Nicole, zawieźli ją do tego samego szpitala co leżała tam Caroline. Po drodze pytała co się tak ogólnie stało, opowiedziałem jej że ktoś nam w domu bombę podłożył. Była przerażona że był zamach na nasze życie. Kiedy dojechaliśmy do szpitala zapytaliśmy gdzie znajduje się przed chwilą przywieziona tutaj Nicole, lekarka odpowiedziała nam że została zabrana na trzecie piętro i właśnie trwa reanimacja. Byliśmy tak przestraszeni że może umrzeć. Pobiegliśmy tam, w momencie kiedy dobiegliśmy do sali gdzie leżała Nicole z niej wyszedł lekarz pytając
- Państwo jesteście z rodziny?
Odpowiedziałem
- tak, to mama mojej żony.
Lekarz spojrzał na nas i powiedział
- bardzo mi przykro, ale mama Pańskiej żony nie żyje. Nie mogliśmy nic zrobić. Moje kondolencje.
Zacząłem płakać moja mama też. Nie wiedziałem jak to wszystko może się dziać, myślałem że to wszystko to sen. Nie wiedziałem jak powiem Caroline o tym. Byliśmy wszyscy tak bardzo przywiązani do Nicole. Dziećmi zajmowała się opiekunka, która przyjechała w środku nocy jak dowiedziała co się stało.

DWA DNI PÓŹNIEJ...

Caroline odzyskała już przytomność i jej stan był już unormowany. Dzisiaj właśnie miała wyjść ze szpitala i był pogrzeb jej mamy. Była bardzo załamana tym wszystkim nie mogła się pogodzić ze śmiercią mamy. Szykowaliśmy się do opuszczenia szpitala, moja mama zaproponowała abyśmy tymczasowo u niej zamieszkali. Nie odmówiłem bo szczerze nie mieliśmy teraz gdzie mieszkać. Musieliśmy jeszcze jechać na policję złożyć wszystkie szczegółowe zeznania. W końcu Caroline dostała wypis i opuściliśmy szpital, pojechaliśmy do domu mojej mamy i tam Caroline zajęła się dziećmi, a ja pojechałem na policję. Po powrocie uszykowaliśmy się
wszyscy na pogrzeb Nicole. Pojechaliśmy na cmentarz gdzie pożegnaliśmy mamę Caroline. Moja żona tak strasznie płakała, wspierałem ją całym sercem aby czuła się bezpiecznie i aby wiedziała że ma w nas wszystkich wsparcie. Po powrocie do domu położyliśmy się oboje spać, a dziećmi zajęła się moja mama.

NASTĘPNY DZIEŃ...

Wczesny dzwonek do drzwi bardzo nas zdziwił, otworzyłem drzwi, a tam stał policjant prowadzący sprawę zamachu na nasze życie. Zaprosiłem go do środka pytając
- słucham, co się stało? Wiadomo już coś w sprawie?
Policjant odpowiedział
- Tak, zna Pan osobę taką jak Susane Jeffey?
- Kojarzę kiedy byłem młodszy dokładnie z jakieś 9 lat temu to była moja psychofanka zakochana we mnie na zabój, była zdolna do zrobienia wszystkiego. A dlaczego Pan pyta?
- Bo to ona podłożyła tą bombę. Dzisiaj się do tego przyznała. Sama się zgłosiła na policję mówiąc o tym.
Byłem w szoku, nigdy bym nie pomyślał że ta dziewczyna będzie w stanie zrobić coś takiego. Fotoreporterzy nie dawali nam spokoju, w mediach cały czas mówili o tym że był na nas zamach. Trudno było z tym wszystkim.
Caroline się obudziła podeszła do mnie się przytulając zapytała
- kochanie, kto to był?
- Policja, wiesz kto podłożył bombę u nas w domu?
- nia, a kto? Wiedzą już coś? Mają podejrzanych?
- Mają sprawcę, to Susane. Pamiętasz ją? zapytałem
- Ta szmata? Przecież nie widzieliśmy jej dziewięć lat. Dotrzymała swojego słowa że mnie zniszczy. Ona chciała nas zabić co za głupia idiotka to jest. Przez nią nie żyje moja mama.
Caroline zaczęła płakać. Przytuliłem ją mocno i powiedziałem że zrobię wszystko aby było dobrze i żebyśmy o tym wszystkim zapomnieli.

TRZY MIESIĄCE PÓŹNIEJ...

Mieszkaliśmy już w nowym domu, tym razem dla bezpieczeństwa wynająłem ochronę. Byli wszędzie dookoła domu pilnowali nas. Tak że nikt nie dostał się na naszą posesję niezauważony. Schodziłem schodami w dół, a w kuchni siedziały osoby, które najmocniej kochałem czyli moje dzieci i żona. Caroline już się pogodziła ze śmiercią mamy i była szczęśliwa jednak momentami wspominała chwile spędzone ze swoją mamą i to ile jej zawdzięcza. Moja światowa trasa koncertowa została przełożona o te trzy miesiące i właśnie jutro ona się miała rozpocząć. Byłem na nią gotowy, wiedziałem że to musi w końcu się zakończyć i muszę więcej czasu poświęcać rodzinie, ale o fanach nie zapomnę. Będę nagrywał do nich pojedyncze kawałki co jakiś czas i tak samo z teledyskami. Caroline do mnie podeszła pocałowała mnie i powiedziała abym odwiózł dzieci do ich kolegi bo są zaproszeni na jego urodziny. Po drodze mieliśmy jeszcze kupić dla niego prezent. Po powrocie spędzaliśmy miło czas z Caroline, aż nagle do naszych drzwi zapukał ktoś, poszedłem otworzyć, a w progu stanął Michael. Wpuściłem go.
Caroline jak go zobaczyła spytała
- Czego tu chcesz? Jak mogłeś być z taką osobą jak Susane, omal nas nie zabiła!
- No właśnie przyszedłem was przeprosić za nią. Nigdy nie wiedziałem że będzie do czegoś takiego zdolna. Ale ja na prawdę ją kochałem. Chciałem tylko was przeprosić. Przepraszam.
Caroline przyjęła przeprosiny, a ja go zaprosiłem do środka pytając
- chcesz się napić kawy?
- nie, dziękuję. odpowiedział.
Rozmawialiśmy on nam wszystko mówił jak to się stało i że ze Susanne już od dawno było nie dobrze. Dostała dożywocie za to co zrobiła, byłem w wielkim szoku. Rozmawialiśmy z nim tak do wieczora, ale musiałem jechać już po dzieci i zaproponowałem że go odwiozę. Pojechaliśmy. Ja go podrzuciłem do domu, a sam pojechałem po dzieci do ich kolegi. Po powrocie kazałem im się wykąpać i kłaść się spać. Nadszedł ten dzień. Początek światowej trasy koncertowej. Szykowałem się razem z dziećmi i Caroline. Nie mogłem się doczekać aż zagram pierwszy koncert. Były to dla mnie szczęśliwe chwile, a za razem smutne. Bo wiedziałem że nigdy
więcej nie będę występował na scenie przed swoimi fanami. Nigdy więcej nie będę w trasie promując swoją najnowszą płytę. Byłem bardzo szczęśliwy że w ciągu 16 lat tyle osiągnąłem. Powiedziałem sobie że teraz rodzina będzie numerem jeden i praca z młodymi. Dostałem telefon od Scootera że czekają już przed domem. Pierwszy koncert odbył się w Ameryce było na nim milion siedemset tysięcy fanów. Nie wyobrażałem sobie że te koncerty będą aż tak potężne, nie były one już w pomieszczeniach zamkniętych, a na otwartym powietrzu. Mimo że nie widzieli mnie na scenie tylko na telebimach porozstawianych to i tak byli ze mną. Wiedziałem że
nadal mnie kochają. Na koniec koncertu wykonałem piosenkę Baby, której już od kilku lat nigdzie nie śpiewałem. Podczas występu rozpłakałem się moi fani tak że płakali. Nie mogłem się pogodzić z tym że postanowiłem odejść. Koncert się zakończył, a ja krzyknąłem
- KOCHAM WAS WSZYSTKICH!!! DZIĘKUJĘ ŻE PRZEZ TE WSZYSTKIE LATA BYLIŚCIE ZE MNĄ! PAMIĘTAJCIE JA NIE ODCHODZĘ, NIE ZAPOMNĘ O WAS! TERAZ PORA NA MŁODYCH!
Zniknąłem ze sceny i w tym momencie na backstage gdzie były ekrany zobaczyłem strasznie płaczących moich fanów, tych najmłodszych jak i tych starszych już. Byłem bardzo wzruszony, Caroline z dziećmi bardzo mnie
wspierali w tych chwilach. Byłem szczęśliwy że mam wsparcie u nich i u swoich fanów. Na kolejnych koncertach było tak samo fani płakali że odchodzę ja płakałem że odchodzę. Dziękowałem im za te wszystkie wspólne lata i za wsparcie jakie mi dawali i jakie mi nadal dają.

Trasa trwała rok i jedenaście miesięcy. 194 państwa, 194 koncerty, ponad półtora miliona fanów na prawie każdym koncercie. Wielkie odejście, w wielkim stylu.
JUSTIN BIEBER - Legenda Popkultury.

Takie hasła widniały na pierwszych stronach gazet. Czytając wszystkie te artykuły łzy w oczach się pojawiały. Wiedziałem że to już jest koniec. Ale wiedziałem też że prawdziwi Beliebers zostaną do końca. Moje dzieci coraz lepiej śpiewały i uczyły się do tego grać na różnych instrumentach. Harrego kręciło bardzo granie na perkusji, wiedziałem że na pewno będzie miał talent. Już za kilka lat podpiszę z nim kontrakt i teraz to on z moją córką zajmą się karierą. Byłem taki dumny z nich jak i z mojej żony. Dziękuję Bogu każdego dnia za to że są. Jednego pewnego dnia kiedy wszyscy jeszcze spali, obudziłem się wcześniej i spakowałem wszystkich. Poinformowałem moją mamę że nie będzie nas przez jakiś czas bo jedziemy odpocząć. Ucieszyła się i powiedziała
- jedźcie synku, przyda wam się. Miłego wypadu.
Rozłączyłem się i obudziłem całą rodzinę mówiąc aby jedli śniadanie i się ubierali. Samochód już czekał przed domem, w bagażniku wszystkie potrzebne bagaże. Po zjedzeniu śniadania wszyscy się ubrali i wsiedliśmy do
samochodu jadąc przed siebie. Założyłem swoje czarne okulary, otworzyłem dach i krzyknąłem
- KOCHAM WAS!!! JEDZIEMY NA WAKACJE, NA KTÓRE TAK DŁUGO WSZYSCY CZEKALIŚMY!!
Wszyscy się ucieszyli i krzyczeli ze mną z radości. Po kilku godzinach jazdy zatrzymaliśmy się bo chyba zabłądziliśmy. Stanąłem przed samochodem z mapą rozkładając mapę i nie wiedząc gdzie jesteśmy. Przygoda wszystkim bardzo się podobała, mi również.

ROK PÓŹNIEJ...

Wydałem nowy kawałek dla swoich fanów. W mediach zrobił się szum że wracam do kariery, jednak to były plotki. Nagrałem ten kawałek dla swoich fanów, o których cały czas pamiętałem. Na YouTube w ciągu 24 godzin miałem ponad 50 milionów odtworzeń. Wiedziałem że prawdziwi Beliebers nadal ze mną są i mnie tak samo kochają! Podziękowałem wszystkim na swoim koncie na twitter'ze za to.

Kiedy moja córka i mój syn mieli szesnaście lat moja wytwórnia podpisała z nimi kontrakt. Mieli ogromny talent oby dwoje zrobili wielką karierę i szło im coraz bardzie, mieli swoich pierwszych fanów i swoje pierwsze trasy koncertowe. Byliśmy tacy dumni z naszych dzieci, a oni byli dumni z nas. Zawsze nam powtarzali jak bardzo nam dziękują i jak bardzo nas kochają.


_________________________________________________________________________

Chciałbym podziękować wszystkim czytelnikom za to że czytaliście moje opowiadanie i mam nadzieję że się podobało. Zapraszam was już teraz do czytania najnowszego opowiadania, które już niebawem się tutaj ukaże.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję! <3333

8 komentarzy:

  1. no zajebiste.!<333 Ale nie spodziewałam sie zamachu :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieje że nowe opowiadanie pojawi sie dość szybko :)

      Usuń
    2. 21 05 2013 będzie pierwszy rozdział. :)

      Usuń
    3. Yeah.! to zajebiście.!

      Usuń
    4. a bd na tej stronce nowy rozdział czy na innej ?

      Usuń
    5. Tutaj na tej :) Niedługo będę wszystko zmieniał. :P Nie będę zmieniał stronki. :D

      Usuń
  2. jestem uzależniona od tych twoich opowiadanek :) pisz dalej, gratuluję

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz = motywacja do pisania kolejnego rozdziału!