Statystyka

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział Dwudziesty Drugi!

PIĘĆ LAT PÓŹNIEJ...

Siedziałem sam tak w domu i rozmyślałem nad całym swoim życiem. W końcu miałem już 25 lat, od momentu kiedy zrobiłem karierę minęło już tyle czasu. Chciałbym coś zmienić w swoim życiu, nie wiem czy tego chcę ale chyba zakończę karierę muzyczną i chciałbym w końcu założyć rodzinę. Większość moich przyjaciół już ma narzeczonych, dzieci albo się ich spodziewają. Wszyscy odstawili karierę na bok to dlaczego ja mam być inny. Kocham swoją dziewczynę, chcę z nią być, chcę mieć z nią dzieci. Wstałem i chwyciłem za telefon dzwoniąc do Demi:
- Hej, słuchaj chciałbym się spotkać dziś wieczorem, masz czas?
- Justin, głupio pytasz dla Ciebie mam zawsze czas, to o której?
- Bądź u mnie o siódmej.
- Dobra, nie ma sprawy. To do zobaczenia.

Rozłączyłem się i zadzwoniłem do mamy, prosząc aby zorganizowała sobie wolny czas na wieczór. Poprosiłem ją aby o siódmej była u mnie. Oczywiście nie odmówiła i powiedziała że na pewno będzie. Pobiegłem do garderoby się przebrać i przy okazji przyszykować ciuchy na wieczór. Po kilkunastu minutach byłem już przebrany. Rzeczy na wieczór zaniosłem do sypialni i położyłem je na łóżku. Teraz już wiedziałem czego chcę, chcę jednego. Wziąłem kluczyki do samochodu i pojechałem na miasto do Jubilera i wybrałem najpiękniejszy pierścionek jaki mógłby się spodobać mojej dziewczynie. Wychodząc od Jubilera spotkałem swoje fanki, prosiły mnie o autograf i zdjęcie. Oczywiście się zgodziłem poświęciłem im jak zwykle trochę czasu, na rozmowę. To jednak nie były już wrzeszczące na mój widok dziewczyny, to były już dojrzałe nastolatki, które potrafiły się zachować spotykając mnie na ulicy. Nie mówię że tamte wrzeszczące dziewczyny mi się nie podobały, ale czasami stawały się męczące. Wiem że one się nie zmieniły ale dojrzały. Wiem że mam też fanki w młodszym wieku, które teraz też wrzeszczą na mój widok, na moich koncertach i kocham je tak samo jak te starsze. Rozmawiałem z nimi ponad pół godziny ale spojrzałem na zegarek i powiedziałem
- Przepraszam dziewczyny ale ja muszę już uciekać bo jestem umówiony na wieczór i muszę jeszcze coś przygotować.
Niezbyt szczęśliwe że muszą rozstać się ze swoim idolem zgodziły się i pożegnałem się z nimi całusem w policzek. Odchodząc odwróciłem się w ich stronę i im pokiwałem. Wsiadłem do samochodu i pewien tego co chcę zrobić pojechałem do kwiaciarni i kupiłem największy bukiet kwiatów jaki mieli. Wracając już do domu wstąpiłem po drodze do sklepu i kupiłem produkty potrzebne do przyrządzenia dzisiejszej kolacji. Kiedy dojechałem już do domu była prawie czwarta, bałem się że nie zdążę z kolacją do przyjścia mamy i Demi. Szybko się przebrałem i zacząłem przyrządzać kolacje.

DWIE GODZINY PÓŹNIEJ...

Wszystko prawie było już gotowe, ale było też coraz mniej czasu. Spojrzałem na zegarek i się przeraziłem. Była 6:22 za chwilę na pewno przyjdzie moja mama i Demi, a ja jeszcze nie przebrany. Pobiegłem szybko do sypialni i przebrałem się w wcześniej przygotowane ciuchy. Przebierając się usłyszałem dzwonek do drzwi. Zbiegłem na dół i otworzyłem była to moja mama. Przywitałem ją całusem i zaprosiłem do środka. Wchodząc do salonu zapytała
- Justin, co to za okazja że mnie zaprosiłeś i co tak ładnie pachnie?
- Mamo, zobaczysz dlaczego chciałem abyś tu była. Przepraszam ale muszę iść jeszcze do końca się ubrać, poczekasz chwilkę?
- No pewnie że poczekam, przecież nie przyszłam aby już iść.

Wróciłem do sypialni i ubrałem resztę przygotowanych ciuchów. Znów usłyszałem jak ktoś dzwoni do drzwi, byłem pewien że to będzie Demi, krzyknąłem
- Mamo! Możesz otworzyć i wpuścić tego kto to jest?
Cały czas byłem pewien że to Demi już przyszła. Już przebrany zszedłem na dół, a w salonie z moją mamą rozmawiała Abigail z Austin'em. Nie spodziewałem się ich tutaj całkiem, ale przecież nie mogłem ich wyprosić. Przywitałem się z nimi, a Abigail powiedziała
- Justin, pięknie wyglądasz.
- Dziękuję Abi, ty również.

Austin się na mnie tak dziwnie patrzył i powiedział
- Stary! Odwaliłeś się jakbyś miał się komuś oświadczyć. *śmiech*
Spojrzałem na niego i powiedziałem mu
- Austin, chodź na chwilę.
Zrobił dziwną minę i poszedł ze mną do kuchni, a dziewczyny zostały w salonie. Wyszeptałem do niego
- Austin, cicho siedź bo nie powinno was tu być, ale skoro już przyszliście to zostaniecie z nami na kolacji, tak?
- Z nami? Z Twoją mamą i Tobą? Chłopie nie chcemy wam przeszkadzać.
- Z nami mam na myśli mnie, moją mamę i Demi, która zaraz tutaj przyjdzie.
- oooooo... Stary, chyba rozumiem co się kroi. Pewnie że zostaniemy. Chętnie to wszystko zobaczę na własne oczy.
- To się cieszę, ale nikomu nic nie mów, ok?
- No jasne, nie ma sprawy!

Wróciliśmy do salonu i przyłączyliśmy się do rozmowy, Austin cały czas się na mnie patrzył i śmiał się. Wiedziałem że domyśla się co chcę zrobić i po co ta cała kolacja. Powiedział do Abigail
- Abi, Justin zaproponował nam żebyśmy zostali na kolacji, co ty na to?
- No pewnie że zostaniemy, bardzo chętnie.

Niby się ucieszyłem, ale chciałem spędzić ten wieczór z Demi i moją mamą ale skoro już są to fajnie będzie spędzić ten wieczór razem. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka powiedziałem
- Ja otworzę!
Podbiegłem do drzwi otwierając je, a w progu stała Demi. Uśmiechnąłem się i powiedziałem
- Hej, jak zawsze punktualna. Proszę wejdź.
- No pewnie że punktualna, jak żeby inaczej.
- odpowiedziała.
Wchodząc dała mi całusa w policzek i poszła przywitać się z resztą, która była w salonie. Ja zestresowany jak nigdy wszedłem do salonu i powiedziałem
- Dobra, skoro już wszyscy są to zapraszam was do jadalni na kolację, którą sam przygotowałem.
Wszyscy poszli do jadalni i zasiedli przy stole, a ja podałem wszystkie dania, które przygotowałem na kolację. Usiadłem przy stole i wszyscy zaczęliśmy jeść i popijać wszystko winem. W między czasie dyskutowaliśmy o różnych rzeczach. Nagle usłyszałem jak Austin powiedział
- Justin, a powiedz nam tak w ogóle po co to wszystko? Tak kolacja, te spotkanie?
- Dobra, skoro pytasz to już Ci mówię, ale poczekajcie chwilę muszę po coś iść.


Pobiegłem do sypialni gdzie stały w wazonie zakupione przeze mnie kwiaty i na biurku leżał pierścionek. Chwyciłem pudełeczko z nim i otworzyłem. Wyszeptałem sam do siebie *Justin, dasz radę*
Pierścionek schowałem do kieszeni, a kwiaty trzymałem w ręce i wróciłem do jadalni. Jak mnie wszyscy zobaczyli z tymi kwiatami nie wiedzieli co się dzieje, a Austin zaczął się śmiać, mówiąc
- Wiedziałem stary, no kurde wiedziałem.
- Ale co wiedziałeś?
Zapytała Demi.
- Zamknij się Austin, daj mi to powiedzieć. - powiedziałem.
Podszedłem do Demi i powiedziałem
- Demi, to dla Ciebie.
Demi się uśmiechnęła i podziękowała. Moja mama i Abigail były w szoku, a Austin cały czas się śmiał i mówił
- Dalej stary, wyduś to z siebie.
Nie zwracałem już na to uwagi. W pewnym momencie sięgnąłem ręką do kieszeni wyciągając z niej pierścionek. Otworzyłem pudełeczko i uklęknąłem przed Demi pytając
- Demi, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem na ziemi i zgodzisz się zostać moją żoną?
Wszyscy ucichli, Demi patrzyła mi się prosto w oczy. Widziałem jak w jej oczach pojawiają się łzy. Czekałem na odpowiedź. Nagle od stołu odeszła Abigail i wybiegła na taras. Nie rozproszyło mnie to i czekałem dalej na odpowiedź. Po policzkach Demi płynęły już łzy, moja mama również była już tak wzruszona że nie mogła powstrzymać łez. Nagle Demi coś wyszeptała, a ja niedosłyszałem zapytałem
- Co powiedziałaś?
Demi powtórzyła
- Tak, Justin. Będziesz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Wyjdę za Ciebie.
Założyłem Demi pierścionek na palec, a ona cała zapłakana rzuciła się na moją szyję i mnie bardzo mocno przytuliła. Austin i moja mama nam pogratulowali, ale nie było tylko Abi z nami, stała sama na tarasie więc i ja tam poszedłem. Wchodząc na taras słyszałem jak Abi płacze, podszedłem do niej od tyłu i ją przytuliłem mówiąc
- Abi, dlaczego płaczesz?
- Jeszcze głupio pytasz, przecież dobrze wiesz że Cie kocham!
- Ale ja myślałem że jesteśmy przyjaciółmi, przecież kiedy my nasz związek zakończyliśmy. Obaj uznaliśmy wtedy że tak będzie lepiej. Myślałem że już nic do mnie nie czujesz.
- No to się kurwa pomyliłeś. Myślisz że dlaczego moje związki od tamtej pory się rozpierdalały? Bo cały czas idioto Ciebie kocham, ale widzę że to już nie ma znaczenia. Baw się świetnie.
- Ale Abi...

W tym momencie wbiegła do mieszkania nie żegnając się z nikim wyszła i wsiadła do samochodu, tyle ją widzieliśmy tego wieczora.
Ja wróciłem do reszty, a Demi zapytała
- Co się stało że Abi tak wybiegła? Pokłóciliście się?
- Później Ci powiem, dobrze kochanie?
- No dobrze.


Rozmawialiśmy jeszcze spory czas, aż Austin powiedział że będzie uciekać do domu, ale nie ma jak wrócić bo przyjechał z Abi jej samochodem, a jej już nie ma. No to powiedziałem że wezwę taksówkę i pojadę z nim się przejechać i pogadać. Moja mama z Demi zostały u mnie w domu i chciały za wszelką cenę posprzątać, a my z Austinem pojechaliśmy do niego do domu. Wszedłem na chwilę do niego i opowiedziałem mu co się wydarzyło na tarasie z Abi, co mi powiedziała i zapytałem
- Powiedz mi co ja mam teraz zrobić?
- A czujesz coś do Abi?
- Ona jest dla mnie ważna, jesteśmy przyjaciółmi ale jednak mimo wszystko kocham Demi.
- Daj jej trochę czasu, niech to przemyśli to dla niej był na pewno szok. Jutro do niej pojadę i porozmawiam z nią. No i cieszę się że będziemy rodziną.
- Ja też się cieszę. Szwagier. *śmiech*
- Poczekaj, poczekaj.
- powiedział Austin.
Poszedł do salonu i mnie zawołał, jak tam wszedłem na stole stało już nalane whiskey i Austin powiedział
- No to teraz możemy to opić. Siadaj.
- Ale dziewczyny czekają na mnie w domu.
- Nie gadaj tylko siadaj i pij.


Siedzieliśmy tak i gadaliśmy popijając tą whiskey. Spojrzałem na zegarek była już jedenasta wieczorem. Byłem już kompletnie pijany. Spojrzałem na Austin'a i zaczęliśmy się śmiać. Zadzwoniłem do Scooter'a żeby przyjechał po mnie do Austin'a bo ja nie dam rady wrócić do domu sam.

DWADZIEŚCIA MINUT PÓŹNIEJ...

Dzwoni mój telefon. Odebrałem i odzywa się Scooter
- Justin, czekam pod domem Austin'a możesz wychodzić.
- Scooter, ale jest problem ja nie dam rady wyjść. Wejdź, drzwi są otwarte.
- Dobra, już idę.
- odpowiedział Scooter.

Scooter wszedł do mieszkania i zobaczył nas nawalonych jak nie wiadomo kogo i powiedział
- No, no chłopaki to zaszaleliście, a jaka była okazja?
- Justin się zaręczył z Demi.
- powiedział Austin.
Scooter zdziwiony tymi zaręczynami pogratulował mi i powiedział
- Cieszę się że się zaręczyłeś Justin, ale chyba musimy jechać do domu.
- Tak, już się zbieram.

Wstałem z kanapy i się przewróciłem uderzając plecami o kant i krzycząc
- ałć... kurwa to bolało. Scooter pomóz.
Pożegnaliśmy się z Austinem i Scooter prowadził mnie do samochodu. Przed domem Austin'a było kilku paparazzich robiącym mi zdjęcia, a że ja byłem pijany zacząłem krzyczeć
- spierdalajcie lamusy, nie róbcie mi zdjęć.
Scooter za wszelką cenę starał mnie uciszyć ale nie dał rady. Wsadził mnie do samochodu i zawiózł do domu. Zaprowadził mnie do środka, wchodząc w salonie siedziały Demi i moja mama, na sam widok że byłem tak upity zaczęły się śmiać. Scooter poprosił je aby pomogły mu zaprowadzić mnie do sypialni. Scooter z moją mamą wyszły, a Demi położyła się obok mnie na łóżku i mówiła
- Kochanie, dziękuję Ci za ten wieczór. Kocham Cię.
Ja już praktycznie spałem i coś tam marudziłem. Demi mnie całkowicie nie mogła zrozumieć. Pocałowała mnie i zeszła na dół do Scooter'a i mojej mamy.

Ciąg dalszy nastąpi...


_________________________________
Podoba się? Jeśli tak zostaw komentarz bo one mnie motywują do dalszego pisania.
Zapraszam do polubienia mnie na moim fanpage: SwaggyBoyVEVO on Facebook
na mojego Twitter'a: SwaggyBoyVEVO on Twitter
oraz na mój kanał YouTube: SwaggyBoyVEVO on YouTube

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz = motywacja do pisania kolejnego rozdziału!