Statystyka

środa, 10 lipca 2013

Rozdział Dwunasty!

TRZY TYGODNIE PÓŹNIEJ...

Przez ostatnie tygodnie ja ze swoimi przyjaciółmi mieliśmy już lepszy kontakt. Mieliśmy więcej czasu na to aby się spotykać i rozmawiać ze sobą jak za dawnych czasów. Jednak pewnego dnia niespodziewanie przyszła do mnie Demi. Zaprosiłem ją do środka pytając
- co Cie do mnie sprowadza? Przecież wczoraj się widzieliśmy.
- No tak wiem, ale nie spałam prawie całą noc i myślałam nad czymś. - odpowiedziała Demi.
- Nad czym tak myślałaś? - z ciekawością zapytałem.
- Niedługo wydaję drugi singiel i chciałabym abyś zaśpiewał ze mną. Wiem że piosenka jest już nagrana bez Ciebie, ale zróbmy taką małą niespodziankę moim i Twoim fanom.
- Wiesz, że to nawet nie jest głupi pomysł. Nie ma problemu. Co jest Twoim drugim singlem?
- 'Give Your Heart a Break'
- Wspaniale, może wrzucimy tak końcówkę mojego kawałka 'Boyfriend'?
- Myślę że dobrze by to brzmiało. Tak, że fajnie, że się zgodziłeś i widzimy się dzisiaj popołudniu w studio, tak?
- ok, nie ma problemu. Na pewno będę.
- Dobrze, to ja uciekam. Do zobaczenia Justin.
- Do zobaczenia.
Fajnie, mi się pomysł bardzo spodobał. Jako pierwszy nagram duet z Demi. Zobaczymy kto będzie następny. Ja myślałem nad duetem z Abigail, ale nie wiem czy się zgodzi. Ale muszę jeszcze to wszystko dobrze przemyśleć. Nie mam nic konkretnego na razie w planach.

GODZINĘ PÓŹNIEJ...

Szykowałem się do studia, aby nagrać z Demi naszą niespodziankę dla naszych fanów. Nagle do drzwi rozległ się dzwonek. Poszedłem otworzyć, a w progu stała Vicki. Ucieszyłem się na jej widok bo w końcu dużo czasu się z nią nie widziałem ani ja, ani reszta paczki. Uściskałem ją na przywitanie i zaprosiłem do środka, po czym powiedziałem
- Vicki, widzisz bo ja akurat wychodzę do studia na nagranie, ale może poczekaj tutaj na mnie i czuj się jak u siebie w domu.
- Nie wydaje mi się aby to był dobry pomysł, żebym tutaj zostawała sama. Jak Twoja mama wróci to co ona na to powie?
- Nie pamiętasz jaka jest moja mama? Przecież kto jak kto, ale my bardzo dobrze wiemy że jak jeszcze mieszkałaś w LA to moja mama bardzo Cie lubiła.
- No niby tak, ale wiesz jak to jest.
- Nie ma gadania Vicki, jesteś gościem i czuj się jak u siebie, a ja teraz mykam do studia. Porozmawiamy jak wrócę, pa.
Uściskałem ją na pożegnanie i wyszedłem z domu w stronę swojego samochodu. Podchodząc bliżej zauważyłem że nie mam powietrza w trzech oponach. Wydało mi się to podejrzane, ale nie przejąłem się tym. Zamówiłem taksówkę i pojechałem do studia. Byłem spóźniony przez to że musiałem jechać taksówką, więc po drodze zadzwoniłem do Demi i opowiedziałem dlaczego się spóźnię. Ona jak zwykle wyrozumiała powiedziała że z cierpliwością będzie na mnie czekała.

PIĘTNAŚCIE MINUT PÓŹNIEJ...

Byłem już taki zdenerwowany tym spóźnieniem i tymi korkami na ulicach że omal nie opieprzyłem kierowcy taksówki, ale w końcu dotarliśmy na miejsce. Zapłaciłem za drogę taksówkarzowi i pobiegłem prosto do studia gdzie czekała na mnie Demi. W momencie gdy mnie zobaczyła to się uśmiechnęła i powidziała
- no dłużej to już czekać chyba nie mogłam.
- przepraszam Demi, ale nie dość że tego powietrza w oponach nie miałem to jeszcze straszliwe korki były na ulicach LA.
- no przecież żartuję, nic się nie stało. To co działamy?
- No pewnie, że tak.
Weszliśmy do studia, założyliśmy słuchawki na uszy. Tekst mieliśmy przed sobą i Demi zaczęła pierwsza. Nagrywaliśmy ten kawałek
dobre trzy godziny. Za każdym razem nam coś się nie podobało. Chcieliśmy aby to wyszło profesjonalnie, ale mimo że kawałki nie zbyt do siebie pasują, to i tak mamy nadzieję że to będzie wielka niespodzianka dla naszych fanów.
Przez następną godzinę siedzieliśmy i wszystko montowaliśmy aby to miało ręce i nogi. Rozmawialiśmy dużo o życiu. Nawet z tego wszystkiego zapomniałem powiedzieć Demi że Vicki czeka u mnie w domu. Ze studia wyszliśmy grubo po jedenastej wieczorem. Demi odwiozła mnie do domu abym nie musiał się tłuc taksówkami. Przed moim domem dopiero mi się przypomniało że Vicki na mnie czeka i powiedziałem o tym Demi, ale ona już tak bardzo zmęczona nie chciała wejść powiedziała jedynie
- wiesz co, jestem taka zmęczoną. Weź pozdrów Vicki ode mnie i uściskaj ją mocno.
- dobra, nie ma problemu. Dzięki za podwózkę Demi. Do zobaczenia.
- No, do zobaczenia Justin.
Pożegnaliśmy się całusem w policzek i poszedłem w kierunku wejścia do domu, a Demi odjechała. Wszedłem do domu, a tam czekała na mnie Vicki rozmawiająca z moją mamą. W momencie kiedy wszedłem uśmiechnęły się do mnie, a ja tak niezręcznie zapytałem
- przerwałem wam jakąś rozmowę?
- nie coś ty Justin, chodź siadaj z nami. - odpowiedziała Vicki.
Podszedłem do nich i usiadłem obok. Przeprosiłem Vicki że musiała na mnie tak długo czekać, ale dobrze wiedziała jaką mam pracę.
Rozmawialiśmy w trójkę prawie do trzeciej nad ranem. Nagle jak powiedziałem, która jest godzina Vicki powiedziała
- o Boże, przecież ja muszę iść spać do swojego hotelu.
- porąbało Cie. Chyba nie myślisz że pozwolę Ci iść w środku nocy samej do hotelu. Zostajesz u nas. Przecież mamy wolny pokój, możesz się tam położyć i się wyspać.
- ale ja nie chcę robić problemu.
- problemu? Przecież dobrze wiesz że to żaden problem. Jesteśmy przyjaciółmi. Nawet lepiej że będziesz u nas spała bo jutro się z wszystkimi spotkamy. Właśnie bo zapomniałem zapytać na ile przyjechałaś?
- na pięć dni, chciałam spędzić z wami trochę czasu.
- No to na pewno coś czasu znajdziemy, bo ostatnio mamy trochę więcej luzu.
- no to fajnie, cieszę się bardzo.
- Dobra to ja idę spać, dobranoc mamo, dobranoc Vicki.
Obydwie odpowiedziały mi dobranoc, a ja poszedłem wziąć prysznic i do siebie do pokoju położyć się spać. Leżałem już w łóżku, aż tu nagle zadzwonił mój telefon. Dziwiłem się kto o tej porze może do mnie dzwonić. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu i była to Abigail. Rozmawialiśmy z dobrą godzinę. Po zakończeniu rozmowy zszedłem jeszcze na dół do kuchni się napić. Nikogo już nie było, mama i Vicki na pewno już spały. Wróciłem do pokoju i położyłem się spać.

GODZINA JEDENASTA...

Obudził mnie telefon od Scooter'a. Odebrałem
- No hej Scoot, co jest?
- Justin, musimy się dzisiaj spotkać i w końcu ustalić premierę Twojego albumu.
- No dobra, nie ma problemu. O której Ci pasuje?
- Bądź w wytwórni o czwartej popołudniu, dobra?
- ok, nie ma problemu. To do zobaczenia.
Leżałem jeszcze chwilę, ale chyba moja mama usłyszała jak rozmawiam przez telefon i weszła do mnie do pokoju wołając mnie na śniadanie. Zszedłem na dół, a tam byli chłopacy, Vicki, Demi i moja mama. Byłem zdziwiony że oni są u mnie w domu, no ale co miałem zrobić ucieszyłem się na widok przyjaciół. Usiadłem do stołu i zjadłem śniadanie. Następnie przenieśliśmy się wszyscy do salonu i pograliśmy trochę na konsoli. Czas tak szybko leciał, a ja byłem umówiony ze Scooter'em. Musiałem ich przeprosić i pójść do pokoju się ubrać i zamówić taksówkę. Ale przyszedł mi całkiem inny pomysł do głowy. Zszedłem na dół i zapytałem Demi
- Demi skarbeńku, wiesz jak ja Cie kocham. *uśmiechnąłem się*
- tak? Ciekawe co potrzebujesz.
- No przecież wiesz co. Potrzebował bym Twój samochód tak na trzy godzinki, pożyczyłabyś mi?
- no pewnie, że tak. Trzymaj kluczyki.
Rzuciła mi kluczyki, a ja spoglądając na zegarek i widząc że nie mam dużo czasu pobiegłem do samochodu i pojechałem do wytwórni.

DWADZIEŚCIA PIĘĆ MINUT PÓŹNIEJ...

Dotarłem na miejsce, jak zwykle spóźniony. Scooter nie lubi zbytnio jak się spóźniam, ale wymyśliłem bajeczkę z korkami na mieście i nie byli na mnie źli. Zaczęliśmy rozmyślać nad najlepszymi datami, w których mogła by się odbyć premiera mojego najnowszego albumu 'Believe'. W każdej dacie coś mi zawsze nie pasowało, zawsze jakiś problem wynalazłem. Aż postanowiliśmy że mój album będzie miał premierę 19 czerwca. Decyzja zapadła. Myślałem że będzie tylko to do ustalenia, ale jednak się myliłem.
Scooter powiedział do mnie
- słuchaj Justin. Nie chciałbyś nagrać filmu w 3D ze swojej trasy koncertowej, którą rozpoczniesz we wrześniu tuż po wydaniu albumu?
- trasa już we wrześniu? Nie za szybko?
- no pewnie że we wrześniu, a coś ty się spodziewał. To co? Chciałbyś nagrać film z trasy?
- No pewnie, że tak. Kto by nie chciał.
- No dobra, to w takim razie my zaczniemy wszystko załatwiać.
- Nie ma problemu. Jestem już wolny?
- Tak, możesz lecieć. W razie jakiś spraw będę do Ciebie dzwonił albo przyjadę do Ciebie.
- Dobra, do zobaczenia.
Wyszedłem z wytwórni i podążyłem w stronę zaparkowanego samochodu. Znów zauważyłem że nie ma powietrza w oponach. Tym razem we wszystkich. No zirytowało mnie to totalnie. Ktoś sobie robił ze mnie żarty, a samochód nie był mój. Wróciłem do biura opowiadając Scooter'owi o całej tej sytuacji. Ten kazał mi zawiadomić policję, bo przecież nigdy nic nie wiadomo kto to zrobił. Zrobiłem co mi kazał Scoot. Kiedy policja przyjechała spisali wszystkie moje zeznania, porobili zdjęcia i pojechali. A ja znów musiałem wezwać pomoc drogową, aby odholowali samochód do warsztatu. Nie zabrakło oczywiście paparazzi. Zdjęć tysiące i już widzę jak będą o mnie pisać w internecie. Że mam problemy z policją. Zadzwoniłem do Demi i jej wszystko wytłumaczyłem. Nie zbyt spodobało jej się to. Scoot zawiózł do mnie pod sam dom. Wszedłem i przeprosiłem Demi za całą tą sytuację. Siedzieliśmy w domu i rozmawialiśmy między sobą o jakiś głupotach.

GODZINĘ PÓŹNIEJ...

Nagle wpadł mi do głowy wspaniały pomysł. Powiedziałem
- słuchajcie, jedziecie ze mną kupić sobie nowy samochód?
- Co? Nowy samochód? - zapytała Demi.
- Tak. Przecież jakoś muszę się poruszać po LA i Ciebie też ktoś musi odwieźć do domu.
- No dobra, co myślicie o tym chłopaki? Jedziemy z nim? - zapytała Demi.
- No pewnie! - odpowiedzieli naraz chłopaki.
Więc uszykowaliśmy się, zamówiliśmy taksówkę. Kiedy taksówka przyjechała, wsiedliśmy wszyscy i pojechaliśmy do salonu 'Ferrari'.
Długo zajęło mi wybranie jakiegoś fajnego autka. Jednak jeden mi i wszystkim się spodobał. Było to białe Ferrari Italia. Jak ujrzałem ten samochód musiałem go mieć. Kupiłem go. Do domu wróciłem już swoim nowym sportowym białym Ferrari. Przed domem paparazzi pstrykali mi dużo zdjęć. Cały czas chociaż jeden paparazzo za mną jeździł. Na pewno niezłą kasę dostał za moje zdjęcia z moim nowym nabytkiem. Ale ja się tym nie przejmowałem. Wjechałem samochodem do garażu i ze znajomymi wróciliśmy do domu. Zbliżał się wieczór, chłopaki pojechali do domu. Vicki nocowała u mnie, a ja musiałem odwieźć Demi. Oczywiście z wielką chęcią to zrobiłem bo jazda moim nowiutkim autkiem to sama przyjemność. Po jakiś trzydziestu minutach byłem z powrotem w domu. Zjedliśmy kolację i zmęczeni wszyscy wzięliśmy prysznic i poszliśmy do swoich pokoi położyć się spać.

ŚRODEK NOCY, GODZINA DRUGA NAD RANEM...

Obudziło mnie pukanie w drzwi do mojego pokoju. Spojrzałem na zegarek w telefonie, zdziwiony tym byłem bo pierwszy raz coś takiego mi się zdarzyło. Wstałem zaspany i otworzyłem drzwi. W progu stała Vicki, zdziwiony zapytałem
- dlaczego nie śpisz tylko stoisz przed moimi drzwiami?
- Bo nie mogę zasnąć. Obudziłam Cię?
- No tak trochę. Ale skoro już jesteś to wejdź.
Nagle Vicki wyciągnęła butelkę wina z za pleców i mi ją pokazała. Mówiąc
- no to skoro nie będziemy spać to się napijemy, tylko skombinuj kieliszki.
Z lekka zdziwiony poszedłem po kieliszki na dół i po chwili wróciłem do pokoju, zamykając za sobą drzwi żeby czasem mama nic nie usłyszała że nie śpimy tylko pijemy wino po nocy. Siedzieliśmy przy oknie i rozmawialiśmy popijając wino. Wypiliśmy całą butelkę, ale Vicki poszła do siebie do pokoju po drugą. Nie zbyt mi się to podobało no ale najwidoczniej było widać że dziewczyna ma problem i musi się z kimś napić i wygadać. Więc nie odmówiłem. Opowiadała mi jak to jej się nie podoba w LV i jak by chciała być z nami w LA. Mówiła też o swoim chłopaku, z którym niedawno zerwała i dlatego przyjechała do LA, aby mogła o nim zapomnieć i pobyć z nami trochę czasu. Starałem się ją pocieszyć ale ona już zaczynała płakać i było ciężko. Widziałem że jest już pijana po tych dwóch butelkach wina. Powiedziałem
- Vicki, może idź się połóż. Bo jak mama zobaczy nas w takim stanie to nie będzie dobrze.
- Spokojnie nie dowie się nic o tym.
- no ale idź się połóż już spać, ja też się jeszcze trochę prześpię. Wrócimy do tej rozmowy wieczorem.
- obiecujesz?
- tak, obiecuję.
Vicki poszła do siebie do pokoju, a ja położyłem się jeszcze spać.

Ciąg dalszy nastąpi...




_______________________________________________________
Facebook: ONE IMPOSSIBLE DREAM - LOVE is a Winner
Twitter: ONE IMPOSSIBLE DREAM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz = motywacja do pisania kolejnego rozdziału!