Statystyka

poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział Szesnasty!

SZEŚĆ DNI PÓŹNIEJ...

Od ostatniego czasu dużo się wydarzyło. Wszyscy znów skupiliśmy się bardziej na karierze, ostatnie zdarzenia dodały nam motywacji. Jak mi to Scoot powiedział "Walcz o marzenia póki możesz, bo życie mamy jedno i nigdy nie wiemy kiedy ono dobiegnie końca". Po tych słowach wiedziałem że nie można się poddawać, że muszę spełniać marzenia dalej i mimo wszystkim trudom napotkanym na drodze trzeba walczyć dalej. Byłem w domu sam i tak siedząc na kanapie w salonie i wpatrując się w wyłączony telewizor rozmyślałem nad całym swoim życiem. To dzisiaj właśnie odbywała się premiera mojego najnowszego albumu 'BELIEVE'. Za kilka godzin miałem pojawić się w Los Angeles na premierze i podpisywaniu płyt. Nie wiedziałem jak to będzie, ale wiedziałem jedno. Zawsze mimo błędów mam wsparcie w swoich fanach. Mam najlepszych fanów na świecie niż ktokolwiek inny. Rozmyślałem tak nad wszystkim przez prawie godzinę. Po tym czasie zadzwonił domofon. Wyszedłem przed dom i przy bramie ujrzałem Jon'a. Wiedziałem że miał wczoraj wyjść w szpitalu, nawet po tym jak wyszedł Demi do mnie zadzwoniła i mnie poinformowała. Przez te wszystkie dni nie chciał mnie widzieć i ze mną rozmawiać. Teraz kiedy ja jeszcze nie byłem gotów na rozmowę z nim on pojawił się u mnie. Nie wiedziałem co będę miał mu powiedzieć. Podszedłem do bramy i się przywitałem. Po jego oczach widziałem że jest już pod wpływem narkotyków. Zapytał mnie
- mogę wejść czy nie wpuścisz dawnego przyjaciela już?
- Pewnie, proszę. Wejdź!
Weszliśmy obaj do domu, zaprosiłem go do salonu i tam usiedliśmy. Na początku nikt z nas nic nie mówił. Było z lekka niezręcznie. Nagle Jon powiedział
- no co? Jak byłem w szpitalu tyle miałeś mi do powiedzenia, a teraz nawet się nie odezwiesz?
- Nie spodziewałem się Ciebie akurat dzisiaj. Nie wiem co mam Ci teraz powiedzieć. Jedyne co mogę zrobić to Cie przeprosić za to wszystko co zrobiłem. Wiedziałem że kochasz Vicki, a ja się z nią przespałem. Przepraszam!
- Przepraszam? Tylko tyle? Zniszczyłeś mi kurwa życie i ty myślisz że jakieś jebane słowo przepraszam wystarczy?
- Nie myślę tak, wiem że straciłem całe Twoje zaufanie i że nigdy mi tego nie zapomnisz, ale chciałbym aby było tak jak dawniej. Żałuję tego co zrobiłem. Nawet nie wiesz jak mi ciężko się z tym żyje.
- Tobie się ciężko z tym żyje? A mi kurwa nie? Ona była dla mnie wszystkim, a teraz jej już nie ma! A ja skończyłem jak frajer. Zobacz jak ja kurwa wyglądam. Bez narkotyków już żyć nie potrafię. Uzależniłem się od tego kurestwa! A ty? Masz nadal wszystko. Karierę, dom, przyjaciół, rodzinę, fanów wszystko kurwa!
- Jon, od tego idzie się uwolnić, wystarczy że zgłosisz się na odwyk. Oni Ci tam pomogą. Po odwyku będziesz żył dalej jak wcześniej. Przecież miałeś tylu fanów, na pewno nadal ich masz. Swoim postępowaniem ich ranisz. Pomyśl czy Vicki by chciała abyś tak skończył?
- Nie mieszaj w to Vicki!
- Dobrze, ale zrób to dla mnie, dla siebie, dla Demi. Jesteśmy przyjaciółmi. Każdy ma w swoim życiu ciężkie chwile, ale ze wszystkim można sobie poradzić. Przecież wiem że nie jesteś słaby. Wiem że nigdy byś się nie poddał. Tylko się pogubiłeś. Powiedz że potrzebujesz pomocy, a ja z wielką chęcią Ci pomogę. Bo dobrze wiesz że zawsze traktowałem Cie jak brata i zawsze tak będzie.
- Jak brata? Zobacz co zrobiłeś? Tak by postąpił brat? Przespał się z miłością drugiego człowieka? No proszę Cie.
- Tak wiem, przepraszam! Ale proszę Cie wybacz mi. Każdy popełnia błędy.
- Każdy popełnia błędy, ale nie każdy popełnia błędy warte czyjegoś życia. Gdybyś się z nią nie przespał ona by teraz żyła.
- Proszę Cie Jon, nie obwiniaj mnie. Ja już sam się bardzo obwiniam za to wszystko. Ja proszę Cie tylko o jedno, wybacz mi. Na moją pomoc zawsze możesz liczyć. Dobrze wiesz. Jeśli będziesz chciał tylko iść na odwyk pomogę Ci, będę Cie wspierał. Przepraszam, na prawdę tego żałuję. Nigdy więcej czegoś takiego nie zrobię.
- Na prawdę myślisz że Ci to wybaczę? Nigdy. Przyszedłem tutaj spojrzeć Ci w oczy i zobaczyć co masz mi do powiedzenia. Jeszcze na dodatek miałbym Cie prosić o pomoc? Człowieku od tego gówna już się nie uwolnię. Każdego ranka jak się budzę muszę dać sobie w żyłę bo nie mogę wyrobić. To mi pomaga zapomnieć o problemach, a teraz sorry ale muszę już iść. Nara!
- Jon, pamiętaj u mnie zawsze możesz liczyć na pomoc. W razie potrzeby znasz mój adres i numer telefonu.
- Tsa, na pewno zadzwonię.
Wyszedł z domu. Jednym słowem ulżyło mi po tym jak go przeprosiłem, a drugim nic to nie zmieniło. Nie wiedziałem jak mogę mu pomóc wyjść z tego świństwa i aby robił dalej to co jeszcze niedawno kochał. I najważniejsze nie wiedziałem co mam zrobić żeby mi wybaczył to co zrobiłem. Nie miałem na nic pomysłu. Myślałem o rzeczach, o których nie powinienem teraz myśleć. Za chwilę muszę się zacząć przygotowywać do dzisiejszego podpisywania płyt w Los Angeles. Siedziałem jeszcze tak chwilę w samotności na kanapie. Ale już był czas na szykowanie się. Poszedłem do garderoby wyciągnąłem przygotowane wcześniej przez mojego stylistę ciuchy na premierę i ubrałem się. Przygotowałem swoją fryzurę, ubrałem moje buty. Przed wyjściem z domu zadzwoniłem do mamy mówiąc jej że właśnie wyruszam do salonu gdzie miała odbyć się cała impreza. Wyszedłem z domu kierując się prosto do swojego białego ferrari. Wsiadłem i pojechałem do salonu empik'a umieszczonego w samym centrum Los Angeles na premierę albumu 'Believe'. Dojeżdżając na miejsce było już tam dużo policji, ludzi z mojego team'u i moich fanów. Oczywiście też nie zabrakło paparazzich. Cała ochrona jak i policja dobrze wiedziała że już jestem w okolicy i przyszykowali miejsce abym spokojnie i bez kłopotów mógł dojechać do wejścia salonu. Kiedy fani ujrzeli mój biały samochód usłyszałem strasznie głośne krzyki. Jechałem po woli patrząc na fanów stojących po bokach i płaczących. Paparazzi robili cały czas zdjęcia, wiedziałem że nie mogli się doczekać aż wysiądę z samochodu i będą mogli zrobić zdjęcia tego co ubrałem dzisiaj na siebie. Zatrzymałem się przy wejściu do empik'a od razu ludzie z mojego team'u podeszli do mojego samochodu, a ja wysiadłem. Założyłem swoje ciemne okulary i wyprostowałem obie swoje ręce w stronę fanów i paparazzi gdzie znajdował się napis "I LOVE MY BELIEBERS". Wszyscy zaczęli krzyczeć jeszcze bardziej i płakać, flesze aparatów błyskały jak pioruny podczas porządnej burzy. Ja pochyliłem lekko głowę w dół opuszczając lekko okulary i spoglądając na swoich fanów. Uśmiechnąłem się i poszedłem w stronę wejścia do salonu. Po wejściu wraz z całym team'em przywitał mnie personel empik'a jak i sam właściciel. Poszedłem na specjalnie przygotowane miejsce dla mnie gdzie miałem podpisywać swój najnowszy album. Po przygotowaniu wszystkiego do premiery nastąpiło wpuszczenie fanów do salonu. Ja siedziałem za stołem i przyglądałem się im jak się cieszą i jak płaczą ze szczęścia. Ustawiali się w kolejce, a ja wziąłem mikrofon do ręki i powiedziałem
- Witam was wszystkich. Jak dobrze wiecie zebraliśmy się wszyscy tutaj z powodu premiery mojego najnowszego albumu 'BELIEVE'. Tak zanim zacznę podpisywać wam płyty chciałbym powiedzieć wam że cieszę się że jesteście tutaj dzisiaj razem ze mną i za całe wsparcie jakie mi okazujecie. Nawet nie wiecie jak to doceniam. Z tego powodu przygotowałem dla was specjalną niespodziankę, ale niespodzianka na samym końcu. To tyle co chciałem wam powiedzieć i zapraszam po kolei was z płytami. Kocham was moi Beliebers.
Moi fani zaczęli podchodzić do stolika przy którym siedziałem i podawali mi płyty, które ja podpisywałem. W czasie kiedy dawałem autografy na płytach mówili jak bardzo mnie kochają i jak bardzo zmieniłem ich życie. Bardzo miło jest słyszeć takie słowa od osób, których prawie nie znam. Wiedziałem że mam najwspanialszych fanów na świecie. Płyty podpisywałem przez cztery godziny i tak nie podpisałem wszystkim, ale jak bym miał podpisać wszystkim płyty musiałbym siedzieć w tym salonie jakiś tydzień. Wziąłem znów mikrofon do ręki i powiedziałem
- dziękuję wam za przybycie, kocham was najmocniej na świecie! Dajcie mi chwilę na zjedzenie czegoś bo jestem strasznie głodny i będzie niespodzianka specjalnie dla was. Poczekajcie chwilę.
Wstałem pomachałem do wszystkich i poszedłem na zaplecze salonu, tam czekało na mnie przygotowane jedzenie. W salonie empik'a w tym czasie trwały przygotowania do specjalnej niespodzianki. Minęło jakieś trzydzieści minut. Scooter przyszedł i powiedział ze wszystko gotowe. Wyszedłem z zaplecza i wszedłem na małą scenę przygotowaną w salonie empik'a założyłem swój mikrofon na twarz, po czym powiedziałem
- NEVER SAY NEVER and BELIEVE.
Zasłona ze zdjęciem okładki mojej najnowszej płyty opadła w dół i odsłoniła mnie siedzącego na krześle, a obok siedział Dan z gitarą w ręku. Wszyscy jak to zobaczyli zaczęli strasznie krzyczeć. Ja się uśmiechnąłem i powiedziałem
- No to teraz specjalnie z okazji premiery mojego najnowszego albumy wykonam dla was specjalnie kilka kawałków.
Najpierw zaśpiewałem piosenkę All around the world, oczywiście w wersji akustycznej. Fanom bardzo się podobało krzyczeli i płakali ze szczęścia. Następną piosenką była piosenka 'Take you', po czym kolejną była 'Fall' i na samo zakończenie usiadłem do białego fortepianu i zaśpiewałem piosenkę 'Believe'. Podczas tego występu najbardziej wszyscy się wzruszyli. Po skończeniu powiedziałem
- dziękuję że jesteście, za to że przyszliście tutaj. Do zobaczenia już niebawem podczas mojej nadchodzącej trasy koncertowej.
Wstałem od fortepianu i szedłem w stronę wejścia do zaplecza, lecz nagle obróciłem się i powiedziałem
- aha, bym zapomniał wszyscy obecni tutaj dzisiaj dostają darmowe wejściówki na mój koncert, który odbędzie się w ramach mojej nadchodzącej trasy #BELIEVE. A dokładnie na koncert, który będę dawał w Los Angeles. Dużo czasu jeszcze do niego, ale dziękuję za wsparcie tak mogę wam się odwdzięczyć. Dziękuję jeszcze raz i do zobaczenia.
Tym razem już poszedłem na zaplecze i kazałem całemu teamowi rozdać bilety na koncert. Ochrona zrobiła mi miejsce wśród tłumu czekającego w empik'u abym mógł wyjść przed budynek. Wychodząc uśmiechałem się i machałem do moich fanów. Wyszedłem z salonu i wsiadłem do swojego samochodu i wraz z eskortą policyjną pojechałem do siedziby mojej wytwórni bo Carly chciała się ze mną widzieć. Wszedłem do budynku kierując się od razu do jej biura. Wszedłem tam, a w środku był już Scooter. Usiadłem i zapytałem
- Carly co się stało że chciałaś się ze mną widzieć?
- Dokładnie chodzi mi o Jon'a. Wiesz co się z nim dzieje? Bo od długiego czasu nikt z nas nie ma z nim kontaktu, a w końcu trzeba wydać teledysk do jego pierwszego singla. - powiedziała Carly.
- Ja się z nim widziałem, ale nie mam z nim już takiego kontaktu jak kiedyś. Ostatnio ma straszne problemy i może dlatego trudno z nim się skontaktować.
- Ja rozumiem, ale jeśli on nie jest zainteresowany dalszą współpracą to by powiedział chociaż bo ja na jego miejsce mogłabym znaleźć setki innych utalentowanych osób.
- Proszę nie podejmuj pochopnych decyzji. Daj mu ochłonąć po ostatnich wydarzeniach. Jak będę go widział to mu wszystko przekażę.
- Dobra, daję mu czas do końca miesiąca, jeśli się nie odezwie zrywam z nim kontrakt i to będzie jego koniec kariery.
- Porozmawiam z nim i postaram się go ustawić do pionu. Wszystko, tak?
- Tak, Justin. Powodzenia i gratuluję premiery nowej płyty.
- Dziękuję. - odpowiedziałem.
Wyszedłem i wróciłem do swojego samochodu jadąc prosto do domu Demi, nie byłem pewien czy zastanę ją w mieszkaniu, ale musiałem z nią porozmawiać o Jon'ie. Przecież on nie mógł sobie zmarnować kariery, w końcu miał ogromny talent. Podjechałem pod dom, w którym mieszkała Demi, wysiadłem z samochodu i zadzwoniłem domofonem. Jednak nikt nie otwierał przez dłuższy czas. Nagle znikąd znalazło się kilku paparazzich i zaczęli robić mi zdjęcia. Wiedziałem już jakie będą plotki. Jednak ja szybko wsiadłem do swojego samochodu i jak najszybciej udałem się do swojego domu. W domu znalazłem się około północy. Od razu po wejściu przywitałem się z mamą i poszedłem położyć się spać.

Ciąg dalszy nastąpi...


_______________________________________________________
Facebook: ONE IMPOSSIBLE DREAM - LOVE is a Winner
Twitter: ONE IMPOSSIBLE DREAM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz = motywacja do pisania kolejnego rozdziału!