Statystyka

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział Dwudziesty Piąty!

Udałem się w stronę pustego salonu. Bez Demi ten dom był taki pusty i smutny. Od kilku dni Demi jest w trasie, a ja siedzę całymi dniami sam. Wszyscy są zajęci, tylko nie ja. Muszę znaleźć sobie jakieś zajęcie. Usiadłem w salonie na kanapie przed wyłączonym telewizorem i rozmyślałem co mógłbym zrobić żeby się nie nudzić. Siedziałem tak chyba z dwie godziny...
- MAM! JUŻ WIEM CO ZROBIĘ!
Krzyknąłem sam do siebie. Po domu rozniosło się tylko echo. Kiedyś było u mnie w domu tak pełno, a teraz żywej duszy tutaj nie ma. Tęsknię za tymi czasami co były kiedyś.
Nagram kilka piosenek dla swoich fanów, w końcu od długiego czasu niczym nowym ich nie zaskoczyłem. Najwyższa pora coś zrobić w tym kierunku. Niech chociaż moi fani będą szczęśliwi, niech wiedzą że pamiętam i myślę o nich. Wziąłem kartkę i długopis w rękę i zacząłem pisać tekst piosenki.
"Girl you don't know how I feel (how I really feel)
Since you been away, oh baby
Any chance that you could take my call (take my call), if I got you today
You say that you don't wanna talk but it's cool
I've been thinking about you all day long, hoping you pick up your phone".

Nie wiem do kogo te słowa są skierowane, przecież mój związek się układa wspaniale, ale może chcę napisać taką piosenkę bo w przeszłości zaznałem dużo złego i może to piosenka o Abigail? Nie wiem, teraz mnie to nie interesuje. Chciałbym skończyć ją jak najszybciej i wejść do studia. Podzielić się z moimi fanami tymi słowami, tym że cierpię. Cierpię tym co było kiedyś. Obwiniam się że wszystko co złego się wydarzyło to moja wina. Wiem że tak nie jest ale chciałbym zmienić bieg wydarzeń. Tyle lat jestem już sławny. Praktycznie nie mam życia prywatnego, chciałem żeby to wszystko się potoczyło inaczej.

Rozległ się dzwonek, nie spodziewałem się gości. Mimo wszystko udawałem że nie ma mnie w domu i nie miałem zamiaru otworzyć. Ktoś dobijał się do mnie i nie chciał przestać, ja nadal nie otwierałem. Po jakimś czasie dzwonek zamilkł, a ja znów poczułem spokój i samotność. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale ostatnio jestem jakiś dziwny. Może to już starość mnie dopada? Jezu co ja sobie myślę. Mam dopiero 24 lata, jestem jeszcze młody. Nagle poczułem jak coś wibruje mi w kieszeni, był to mój iPhone. Wyciągnąłem go i spojrzałem na wyświetlacz aby zobaczyć kto dzwoni, był to Austin. Nie odbierałem przez chwilę. Cztery nieodebrane połączenia, a on dalej się do mnie dobijał. W końcu odebrałem
- Co jest stary? Co się tak dobijasz do mnie? Stało się coś? - zapytałem.
- Tak stało się, kurwa stary nie wiem czy pamiętasz ale jesteśmy przyjaciółmi. Chciałbym pogadać, a ty nawet nie otwierasz drzwi. Co się kurwa z Tobą dzieje? - zapytał Austin.
- Sorry, nie wiedziałem że to ty. Weź przyjedź to pogadamy - powiedziałem.
- Przyjedź? To weź ty kurwa drzwi otwórz. Stoję pod Twoim domem jak jakiś skończony kretyn - odpowiedział Austin.
- Drzwi są otwarte, wejdź.

Rozłączyłem się i usłyszałem otwierające się drzwi. Po minie Austin'a zauważyłem że jest strasznie na mnie zdenerwowany.
- Powiedz mi, co ty kurwa odpierdalasz? Nie odzywasz się, nie otwierasz i do tego jeszcze nie wiadomo ile razy trzeba do Ciebie dzwonić żebyś odebrał. Stary odcinasz się od przyjaciół, czy jak?
- Nie, ostatnio coś jest ze mną nie tak. Nie wiem czemu, snuję się po pustym domu nie mam na nic ochoty i jeszcze do tego wszyscy zajęci i nikt nie ma czasu - wytłumaczyłem Austin'owi.
- Wszyscy zajęci? Stary mamy środek lata, są wakacje, a ty mi pierdolisz że nikt nie ma czasu? Gdybym ja nie miał czasu to by mnie teraz tutaj nie było. Nawet nie raczyłeś zadzwonić do mnie i zapytać czy nie mam ochoty na jakiś zimny browar.
- No też prawda, dobrze mówisz. Jestem taki przygnębiony. Demi w trasie, chłopaki też koncertują, Abigail udaje zajętą i unika kontaktu ze mną od momentu moich zaręczyn z Demi. Ja już nie wiem co mam robić.
- Ja Ci powiem co masz robić. Ubieraj buty, ogarniaj się i śmigamy na zimnego browara. Taka zajebista pogoda jest że szkoda zmarnować tego. Usiądziemy gdzieś nad jakimś jeziorkiem i pogadamy.
- Wiesz co, chyba nawet nie mam ochoty - powiedziałem.
- Stary, Kurwa! Ja nie pytam czy Ci się chce czy nie. Ubieraj się i jedziemy.

Popatrzyłem na Austin'a i z wielką niechęcią poszedłem ubrać buty, wziąłem klucze od domu i wyszliśmy. Austin zabrał mnie w jakieś dziwne miejsce, jeszcze nigdy tam nie byłem. Ale spokój jaki tam panował był przepiękny. Zakochałem się w tym miejscu od razu.
- Fajne miejsce, tak spokojnie - powiedziałem.
- Wiem, przychodzę tutaj jak mam doła, albo jak chcę napisać jakąś piosenkę - odpowiedział Austin.


Siedzieliśmy chwilę milcząc i wpatrywaliśmy się w wodę. Lekko powiewał wiatr.
- Austin, masz długo jeszcze wolne? - zapytałem.
- No teraz to ja odpoczywam na maxa, a dlaczego pytasz?
- Walimy gdzieś za granicę, wyluzować się. Gdzieś gdzie będziemy mogli odpocząć, zrelaksować się?
- Wiesz że mi nie musisz dwa razy powtarzać. Mówisz masz. Tylko kiedy i gdzie? - zapytał mnie Austin.
- Najlepiej dzisiaj jeszcze. Wsiadamy w samolot i lecimy w jakieś spokojne miejsce.
- Nie ma problemu, ale teraz pij. Twoje zdrowie Justin. - powiedział Austin.
- Twoje zdrowie - odpowiedziałem.

Stuknęliśmy się puszkami z piwem i wypiliśmy.
Zacząłem sobie cicho pod nosem nucić
"Girl you don't know how I feel (how I really feel)
Since you been away, oh baby"

Austin tak na mnie spojrzał i zapytał
- Co to? Jakiś nowy kawałek?
- Starałem się dzisiaj napisać piosenkę i to jest własnie początek, ale jeszcze nie jest skończona - powiedziałem.

Austin zamówił taksówkę i do momentu aż nie przyjechała taksówka siedzieliśmy w ciszy rozmyślając nad wszystkim.
Doszedłem do wniosku że to wszystko co się teraz wokół mnie dzieje to tylko i wyłącznie moja wina. Zawsze przejmowałem się wszystkimi plotkami na mój temat, chciałem to sprostować, a czym więcej się broniłem tym więcej wymyślano o mnie plotek.
- DOŚĆ! KURWA, DOŚĆ! - krzyknąłem.
Austin aż podskoczył. Najwyraźniej przestraszył się mojego krzyku.
- Stary, co się stało? Czego masz dość?
- Robię sobie przerwę. Muszę odpocząć od tych mediów, od paparazzich.
- Dobrze mówisz, tylko pamiętaj że zapominaj kim jesteś i czego chcesz w życiu. - powiedział Austin.
- Spokojnie nie zapomnę. Chodźmy taksówka już przyjechała.


Poszliśmy w kierunku taksówki i kierowcy kazaliśmy jechać pod mój dom.
Z daleka widziałem tłum ludzi stojący przed moim domem, nie wiedziałem co tam się dzieje. Podjechaliśmy, a pod bramą mojego domu stało kilkadziesiąt moich fanów. Nie wiem co ich napadło że przyszli dzisiaj pod mój dom i śpiewali moje piosenki. Chciałem wysiąść ale wiedziałem że jak wysiądę to będzie problem. Spojrzałem na Austin'a i powiedziałem
- Wychodzimy, zaraz zobaczysz co będzie się działo. Przed tą przerwą chętnie spotkam się z nimi bez mojej ochrony.
- No to dalej Justin, idziemy! - powiedział Austin.

Wysiedliśmy z taksówki, jedna dziewczyna mnie zauważyła z Austinem i krzyknęła
- LUDZIE! JUSTIN TU JEST!
Nagle rozległ się krzyk, pisk niektóre dziewczyny nawet płakały. Nie wiedziałem czy to ja na nich tak jeszcze działam czy po prostu coś złego się wydarzyło. Nagle podbiegła do mnie dziewczyna i rzuciła mi się na szyję
- Justin, ty żyjesz! Boże nie wiesz jakiego strachu nam napędziłeś - wyszeptała mi na ucho.
- No żyję, a dlaczego miałbym niby nie żyć? - zapytałem w głos.

Spojrzałem na Austina ze zdziwieniem i zapytałem
- Wiesz coś na ten temat?
- No właśnie, chciałem Ci powiedzieć ale nie było jakoś okazji. Jakiś debil z jakiegoś portalu plotkarskiego napisał że zginąłeś dzisiaj w wypadku samochodowym - odpowiedział mi Austin.
- CO? No pojebało ich doszczętnie. Mam dosyć tych lamusów. - wykrzyczałem.

Całkowicie zapomniałem że stoją tuż obok mnie moi fani. Ale tak się zdenerwowałem na tą wiadomość że nie mogłem się opanować. Wchodząc na podwórko słyszałem tylko jak Austin przepraszam moich fanów za moje zachowanie.
Wszedłem do domu, a Austin wbiegł za mną pytając
- Wszystko w porządku stary?
- Jak ma być wszystko w porządku? Jakaś kurwa chciała mnie uśmiercić, a ty mi się pytasz czy wszystko w porządku. Zajebie skurwysyna, który to napisał. Mam kurwa dość. Pakuje się i lecę gdzieś w spokojne miejsce - wykrzyczałem.
- Jasne, ja lecę z Tobą przyda nam się trochę odpoczynku.

Wyciągnąłem z kieszeni swojego iPhone'a i napisałem na twitterze
"Przepraszam was wszystkich, muszę zniknąć na jakiś czas. Jeśli wrócę to całkiem inny i z niespodzianką. Trzymajcie kciuki. Kocham was!".

Zarezerwowaliśmy bilety na samolot z Austinem jeszcze na ten sam dzień. Postanowiliśmy polecieć na Filipiny. Tam będziemy mogli spokojnie odpocząć i przemyśleć wszystko. Zadzwoniłem do najbliższych i poinformowałem ich o naszym urlopie aby się nie martwili o nas. Jestem już normalnie na resztkach sił, ledwo z tym wszystkim daje radę. Nie biorę laptopa, iPhona nic. Po prostu chcę odciąć się od internetu, od świata. Muszę to wszystko przemyśleć.
- Justin, chodź musimy już jechać bo na samolot się spóźnimy - powiedział Austin.
- Dobra, to jedziemy - odpowiedziałem.

Wyszliśmy z domu, a tam była wielka grupa moich fanów. Krzyczeli żebym ich nie zostawiał, a ja spojrzałem na nich i się uśmiechnąłem, po czym wsiadłem do swojego ferrari i odjechaliśmy z Austin'em w stronę lotniska.

PIĘTNAŚCIE MINUT PÓŹNIEJ...

Dojechaliśmy na lotnisko, samochód zostawiłem na parkingu strzeżonym, a my poszliśmy na lotnisko. Przeszliśmy całą odprawę i po kilkudziesięciu minutach byliśmy na pokładzie samolotu, który leciał na Filipiny.

Ciąg dalszy nastąpi...



_________________________________
Podoba się? Jeśli tak zostaw komentarz bo one mnie motywują do dalszego pisania.
Zapraszam do polubienia mnie na moim fanpage'u: SwaggyBoyVEVO on Facebook
na mojego Twitter'a: SwaggyBoyVEVO on Twitter
oraz na mój kanał YouTube: SwaggyBoyVEVO on YouTube

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz = motywacja do pisania kolejnego rozdziału!