Statystyka

niedziela, 30 marca 2014

ROZDZIAŁ SZÓSTY!

"Znajdź kogoś, kto nie boi się przyznać, że tęsknił. Kogoś, kto wie, że nie jesteś idealny, ale traktuje Cie tak, jakbyś taki był. Kogoś, dla kogo największym lękiem jest utrata Ciebie. Kogoś, kto całkowicie odda Ci serce i kto będzie mówił 'Kocham Cię' i na prawdę miał to na myśli... I w końcu co najważniejsze, znajdź kogoś, kto będzie szczęśliwy budząc się przy Tobie każdego dnia i mimo upływu lat, zmarszczek i siwych włosów będzie Cie kochał z każdym dniem coraz mocniej..." 

W końcu nastał ten dzień. Dzisiaj o dwunastej w południe ląduje samolot Justin'a z Anglii. Strasznie nie mogłam się doczekać, kiedy będę mogła go w końcu przytulić i powiedzieć mu co czuję. Szykowałam się cały czas, nie wiedziałam w co się mam ubrać. Byłam strasznie zdenerwowana tym spotkaniem. Od samego rana Selena przyszła do mnie i próbowała mnie uspokoić, ale nie wychodziło jej to. Nie wiem dlaczego byłam tym wszystkim tak bardzo zdenerwowana, ale to wychodziło samo z siebie. Nagle usłyszałam krzyk
- DEMI! Weź się w końcu zdecyduj bo się spóźnimy na lotnisko. - krzyknęła Sel.
Ja popadłam w jeszcze większą panikę, ubrałam rzeczy, które wydawały mi się być najlepsze, wskoczyłam w buty i pobiegliśmy do samochodu. Jadąc na lotnisko nie zwracałam uwagi na przepisy drogowe, wciskałam gaz do dechy, chciałam jak najszybciej znaleźć się na lotnisku. Nagle z tyłu usłyszałam syreny policyjne, spojrzałam w lusterko, a policjanci kazali zjechać mi na pobocze. Wkurzyłam się strasznie bo była już prawie dwunasta, a mnie wciąż nie było na lotnisku. Przekroczyłam prędkość o 70km/h wiedziałam, że jak Vin się dowie o mandacie to mnie tak opierdoli, że nie będę wiedziała jak się nazywam. Ale teraz to było najmniej ważne. Po wypisaniu mandatu odjechałam już w stronę lotniska, ściągając lekko nogę z gazu. Po kilku minutach byliśmy z Sel już na lotnisku.
- Chodź Sel, wchodzimy do środka. - powiedziałam.
- Nie, Ty idź, ja tutaj poczekam. Nie chcę wam przeszkadzać. - odpowiedziała uśmiechnięta Sel.
- No, ok to poczekaj jak tylko się spotkamy przyjdziemy od razu do samochodu.
- Nie ma problemu.
Uśmiechnęłam się do niej i dałam całusa w policzek pokazując, aby trzymała za mnie kciuki wychodząc z samochodu. Zamknęłam drzwi i weszłam do budynku czekając przy wyjściu, którym Justin miał wyjść.
Samolot, którym Justin miał przylecieć wylądował już jakiś czas temu i ludzie już z niego wyszli, ale nadal brakowało Justin'a. Nie wiedziałam co się stało, dlaczego nie przyleciał i nawet nie dał znaku, że go nie będzie. Postanowiłam podejść do informacji i zapytać czy na liście pasażerów był Justin.
- Przepraszam.
- Tak, w czym mogę pomóc?
- Chciałabym się dowiedzieć czy na liście pasażerów samolotu, który wylądował o dwunastej z Anglii był Justin Bieber.
- Już chwilka... - odpowiedziała Pani z informacji.
- Bardzo mi przykro, ale nie było nikogo takiego wśród pasażerów.
- Ah, dziękuję bardzo za pomoc. Do widzenia.
Całkowicie mnie zatkało. Nie wiedziałam co się dzieje. Przecież Justin miał przylecieć tym samolotem i o tej godzinie, dokładnie napisał mi w liście. Wyciągnęłam iPhone'a i wybrałam numer do niego, ale telefon był wyłączony. Całkowicie byłam w szoku, chciałam zacząć płakać na głos, ale nie chciałam tego robić na lotnisku gdzie były setki ludzi. Moje oczy napełniały się coraz bardziej łzami, a ja szybko pobiegłam do samochodu. Dobiegając oparłam się o maskę i zaczęłam płakać. Z samochodu od razu wyszła Sel i podeszła do mnie
- Dems, co się stało? - zapytała.
- CO SIĘ STAŁO? Nie przyleciał, zrobił mnie w chuja. On jest taki sam jak inni.
- Ale jak to nie przyleciał? Może musiał dłużej zostać w Anglii, spokojnie nie denerwuj się na pewno wszystko się wyjaśni.
- Nie musiał dłużej zostać, bo jeszcze wczoraj wieczorem pisał mi sms'a, że dzisiaj wraca. Rozumiesz okłamał mnie.
- A może przyleciał innym samolotem, może Ci się godziny pomyliły? - powiedziała do mnie Sel.
- Nic mi się nie pomyliło, napisał "Skarbie, mój samolot wyląduje o godzinie dwunastej", chcesz możemy pojechać do domu i Ci pokażę ten pierdolony list.
- Poczekaj tutaj, ja pójdę się dowiedzieć czy nie przyleciał innym samolotem.
- To nic nie da. Na pewno chciał zrobić mi nadzieję i mnie zostawił bez żadnego słowa.
- Ja sprawdzę i zaraz tu wrócę, poczekaj na mnie.
Selena wbiegła na lotnisko, a ja stałam oparta o maskę samochodu i płakałam. Ludzie, którzy przechodzili o bok patrzyli się na mnie jak na kretynkę. W pewnym momencie jakaś dziewczyna się spojrzała i zaczęła mnie obgadywać z koleżanką, wkurzyłam się i krzyknęłam
- NA CHUJ SIĘ ŚMIEJESZ WREDNA SZMATO!
Te dwie dziewczyny odwróciły się i popatrzyły na mnie i jedna z nich powiedziała
- Szmatą może jesteś ty i weź lepiej spójrz w lustro jak wyglądasz...
Spojrzałam na nią i nic już nie powiedziałam tylko uniosłam rękę w górę i skierowałam środkowy palec prosto w nią. One się zaśmiały i odeszły.

Mijały kolejne minuty, a ja dalej opierałam się o maskę samochodu coraz mocniej płacząc, a Selena jak nie wracała tak nie wracała. Mijały kolejne minuty, a ja zastanawiałam się dlaczego właśnie to mnie spotkało. Nie mogłam zrozumieć dlaczego nie mogę sobie ułożyć życia, dlaczego nie mogę spotkać jakiegoś odpowiedzialnego chłopaka, który nie będzie mnie oszukiwał, ale będzie o mnie dbał, powtarzał, że mnie kocha i jestem dla niego wszystkim. Może to głupie, ale takiego chłopaka właśnie chciałabym spotkać.
Nagle z budynku wybiegła Selena, podbiegając do mnie powiedziała
- Dems, Justin przyleciał do NY, ale samolotem o ósmej rano.
- Jak to przyleciał? Przecież by dał mi znać, że jest już w NY.
- Pani w informacji powiedziała mi, że Justin był pasażerem samolotu, który w NY wylądował o ósmej rano.
- Nie możliwe, to dlaczego ma wyłączony telefon i nie dał mi znać, że wrócił?
- Nie wiem dlaczego, ale on jest w NY. Może musisz poczekać, aż się odezwie.
- Nie będę na nic czekała, on mnie oszukał. Nie chcę mieć nic wspólnego z tym chłopakiem. Wiesz jak ja się teraz czuję? No wiesz kurwa czy nie wiesz!?
- Domyślam się. Spokojnie, pojedziemy do Ciebie i zobaczymy, może coś się dowiemy w domu.
- Nie mam chęci wracać do domu bez niego. Ja na prawdę się w nim zakochałam.
- Ja wiem, ale teraz nic na to nie poradzimy. Wsiadaj ja poprowadzę.
Wsiadłyśmy do samochodu i Sel zawiozła mnie do domu. Przed domem jak zwykle stały sportowe samochody mojego ojczyma i jego kumpli. Jednak był tam jeden, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Pomyślałam, że którym z kolegów Vina kupił sobie nowy. Wysiadłyśmy i weszłyśmy do środka, w salonie było głośno. Słychać było śmiechy i jakieś głupie dowcipy. Poszłyśmy w stronę schodów aby iść do mnie do pokoju, ale w wejściu do salonu nas zamurowało. Między Vin'em, Paul'em i resztą siedział Justin, popijając whiskey i dobrze się z nimi bawiąc. Nic nie rozumiałam, patrzył mi się prosto w oczy i nawet nie powiedział głupiego "cześć". Wpadłam w szał. Podbiegłam do niego wyrwałam mu szklankę z ręki i rozbiłam na ziemi, zaczęłam go szarpać. Słyszałam jak powiedział
- Puść mnie, pojebało Cię idiotko!
Nie dowierzała, co się stało z chłopakiem, którego znałam? Nagle poczułam silne szarpnięcie za koszulkę i dostałam prosto z pięści w twarz. Z nosa zaczęła mi lecieć krew, a Vin krzyczał do mnie
- Uważaj co robisz ty głupia mała dziwko! Łapy przy sobie trzymaj bo oberwiesz jeszcze raz!
Nagle usłyszałam głos Sel jak krzyczy
- ŁAPY TO TY ŚMIECIU TRZYMAJ PRZY SOBIE! NA JAKI CHUJ JĄ UDERZYŁEŚ?
Ja leżałam na ziemi, a z kanapy wstał Paul i powiedział do Sel
- Selena, ty się nie wpierdalaj w ich rodzinne sprawy. Bo na prawdę też tego pożałujesz.
Selena podeszła do mnie i pomogła mi wstać z ziemi. Odchodząc usłyszałam jak Vin mówi
- Do pokoju wypierdalać!
Doszłyśmy do pokoju i nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Justin pomiędzy tymi wszystkimi kumplami Vin'a? Jak to się mogło stać. Selena podała mi chusteczkę abym wytarła krew. Przytulała mnie, pocieszała i również nie mogła w to wszystko uwierzyć.
- Jak można być tak podłym? - zapytałam.
- Nie wiem, teraz to nie jest najważniejsze. Musimy jakoś Ci pomóc żeby ten skurwiel więcej Cie nie uderzył.
- Ale co ja mogę zrobić? Bez niego nie będę miała nic, wyląduje pod mostem.
- Zgłoś na policję, że Cie bije.
- Nie zrobię tego... Bo będę miała przejebane do końca życia. Go zamkną, ale nie zapomnij, że Ci jego koledzy nie są lepsi od niego...
Nie wiedziałam co mam robić. Facet, który mnie wychował udaje bezlitosnego skurwiela, a tak na prawdę jest wspaniały. Towarzystwo, alkohol i narkotyki go zmieniły. Nie chcę aby to samo stało się z Justin'em.

#Od Autora
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. Z góry przepraszam za wszystkie błędy jakie pojawiły się w rozdziale, ale piszę już na ostatnią chwilę, a nie chcę opóźniać premiery rozdziałów. Ostatnio mam tyle pracy, że ledwo ogarniam. Co do rozdziału, jak obiecałem coś zaczęło się dziać. Justin olewa Demi, co dalej postanowią obaj zrobić? Na pewno dowiecie się w rozdziale następnym. :) Również zachęcam do udostępniania mojego bloga, polecania znajomym itp. Dziękuję i do nn. :)
Kolejny rozdział już: 06.04.2014r. godz. 18:00
Dziękuję za przeczytanie rozdziału, nie kończ na tym przeczytaj do końca!

Jeżeli chcecie być na bieżąco, zaobserwujcie bloga lub zapiszcie się w zakładce 'informowani'.  Będę bardzo wdzięczny jeśli każdy z was zostawi króciutki komentarz, nie musicie się rozpisywać!
Dzięki każdemu komentarzowi na mojej twarzy pojawia się uśmiech.

Zapraszam również na fanpage'a bloga, tam na pewno więcej informacji.

1 komentarz:

  1. axmtnkafnsdk dzieje się *.* Rozdział genialny. Czekam nn <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz = motywacja do pisania kolejnego rozdziału!